
Pierwsza podróż z niemowlakiem
Aktualności | 27.07.2016
Pierwsza podróż z niemowlakiem – mamy kilka rad.
Pierwsza rada – nie słuchajcie rad 😉
W każdej dziedzinie zdajcie się na własny instynkt. Jeśli nie czujecie się pewnie – nie róbcie niczego, co wydaje się Wam zbyt śmiałe, niewskazane czy wręcz ryzykowne. Jeśli jest wręcz odwrotnie i czujecie, że wcale nie musicie czekać na lepsze jutro (bo już będzie trzymał główkę, bo już będzie siedział, bo…) to pakujcie plecaki i w drogę! Jeśli zdecydujecie się, że to czas, aby rozpoczęła się Wasza pierwsza podróż z niemowlakiem to mamy kilka rad czy raczej naszych spostrzeżeń. To luźna gonitwa myśli po pierwszym wspólnym wyjeździe, kiedy na pokładzie obecny był 3-miesięczny maluch i nikogo do niczego nie namawiamy, ale może akurat komuś coś się przyda.
- Dziecko lubi bujanie? Bujanie = spanie? Świetnie! Im młodsze dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że pierwsza podróż z niemowlakiem będzie przez nie słodko przespana (jeśli wybieracie się w podróż samochodem). Planując trasę, weźcie jednak pod uwagę, że choćby był to najsłodszy i najspokojniejszy sen z możliwych to powinien mieć on swoje granice czasowe. Nie chcemy prowokować dyskusji o tym czy to dobre, czy niedobre, jak długo, itp? Nie jesteśmy specjalistami. Natomiast specjaliści, z którymi rozmawialiśmy, sugerowali, żeby po 1,5 -2 godzinach zrobić przerwę na tzw. rozprostowanie. A tak na chłopski rozum (bez względu na to jak idealny jest fotelik, jak bardzo jest ergonomiczny i jaki komfort i bezpieczeństwo gwarantuje dziecku) to myślimy sobie, że dorosły w przykurczonej pozycji też w końcu na dosyć i musi się rozprostować. Dziecku również dajcie taką szansę.
- Trasa – Jeśli długa to zróbcie sobie przerwę (może nawet przerwę z noclegiem). Jednak bez względu na długość, warto wybrać kierunek, do którego zaprowadzą nas przyzwoite drogi. Niektórzy mają pecha i nawet na autostradzie potrafią stać w miejscu 3 godziny (pozdrawiamy Iwonę i Łukasza 😉 ), ale statystycznie łatwiej dotrzeć gdzieś autostradą lub dwupasmową drogą niż bidną jednopasmówką, na której w sezonie z dużym prawdopodobieństwem otrzymamy agroturystyczną niespodziankę w postaci jadącego przed nami traktora.
- Godzina – Dostosujcie ją do rytmu dziecka. Warto wstrzelić się w wyjazd tuż przed drzemką. Można się też pokusić o podróż w baaardzo wczesnych godzinach rannych lub nocnych, co może być szczególne korzystne podczas upałów. Natomiast zimą koniecznie jedźcie, gdy jest jasno. Kiedy nie znamy drogi, utknięcie po zmierzchu w śniegowej zaspie na pewno nie zapewni spokojnego rozpoczęcia urlopu.
- Samochód – Powinien być dobrze przewietrzony i warto tę czynność powtarzać na postojach. Ostrożnie z klimatyzacją. Nie róbcie zbyt dużej różnicy temperatur między tym, co w środku i na zewnątrz, bo swoje pierwsze kroki będziecie musieli skierować do apteki, a zamiast w kolejce po lody, staniecie ze swoim maluchem w kolejce do przychodni. Warto zamontować osłonki przeciwsłoneczne, a zimą wrzucić do bagażnika łańcuchy. Kiedy jedzie dwoje rodziców to przy maleństwie jedna osoba siedzi z tyłu i czuwa nad sytuacją. Natomiast, kiedy w drogę rusza tylko jedna osoba, warto zaopatrzyć się w dodatkowe lusterka, które pozwolą zerkać na dziecko. Zastanówcie się natomiast nad blokowaniem zamków. Wszystkie argumenty „za” są jak najbardziej zrozumiałe, ale jeśli zdarzyłby się wypadek… Zostawiamy to do przemyślenia.
- Fotelik – Chyba już nikt nie jeździ bez tego sprzętu. Foteliki stały się tak popularne, że czasem zastępują wózki. Bardzo nam się to nie podoba, ale nie o tym jest ten punkt. Fotelik to bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo, o ile przestrzega się kilku podstawowych zasad – dobrze przypięty, zamontowany tyłem do kierunku jazdy, przed nim są zablokowane poduszki powietrzne. Podobno najbezpieczniejsze jest tylne środkowe siedzenie, choć są też zwolennicy montowania go za kierowcą. I my do tych zwolenników należymy, chociaż wynika to tylko z gabarytów samochodu. Mamy nadzieję, że w przyszłości dołączymy do entuzjastów montowania fotelika na środkowym siedzeniu, bo staniemy się posiadaczami samochodu, który mieści 5 osób także w praktyce, a nie tylko teorii 😉 Warto położyć dziecko na tetrowej lub bawełnianej pieluszce, bo dzieci lubią się pocić w fotelikach. A kiedy maluch zaśnie, można podłożyć mu pod bok głowy pieluchę zwiniętą w rulon, coby jego główka nie kiwała się jak u tych piesków stawianych na tylnych półkach w samochodach.
- Podręczna torba + zabawki – Miejcie torbę obok siebie. Nie wciskajcie jej na dno bagażnika, bo, znając życie, będziecie z niej czegoś potrzebować w najmniej odpowiednim momencie i z duży prawdopodobieństwem Wasze dziecię będzie dawało wtedy głośny koncert, a Wy będziecie mieć do dyspozycji tylko jedną rękę. Miejcie też przy sobie jakąś zabawkę. 3 – miesięczne maluchy coraz bardziej interesują się tym, co je otacza i zaczynają badać wszystko rączkami i buzią, więc warto mieć przy sobie coś, co urozmaici Wasze guganie i szczebiotanie.
- Lekarstwa i krem przeciwsłoneczny – Termometr i coś przeciwgorączkowego. Trudno przewidzieć, jak dziecko zareaguje na zmianę otoczenia, a jeśli pierwsza podróż z niemowlakiem zostanie zaplanowana w największej głuszy świata (bo taki spokój, bo nie chcemy tłumów, bo pragniemy, by budził nas kogut), może się okazać, że w panice będziecie błagać wujka Google o wskazanie najbliższej całodobowej apteki. Krem przeciwsłoneczny to dla nas również bezdyskusyjna sprawa. 50+ z przeznaczeniem dla dzieci od pierwszego dnia życia.
- Karmienie – butelką czy piersią – tylko na postoju. Jeśli w grę wchodzi butelka to wypatrujcie wcześniej stacji. Nie chcecie potem jechać na sygnale.
- Zakwaterowanie – To kwestia bardzo indywidualna. My doceniliśmy w tym roku nieco większy luksus w postaci dwupokojowego apartamentu. Dziecię spało w pokoju obok, a my mieliśmy wieczorami trochę czasu dla siebie. Takie gnieżdżenie się w klitce i robienie z łóżka gigantycznej szafy, na dnie której z całą pewnością ukryje się smoczek, to niby nic, ale jednak ma wpływ na komfort. Warto szukać czegoś z aneksem kuchennym lub jego minimalną namiastką.
- Łóżeczko – Niektóre hotele oferują wypożyczenie własnych łóżeczek niemowlęcych, ale jak już padło w jednym z poprzednich punktów, 3 – miesięczne dzieci zaczynają eksplorować świat swoimi ustami. Może więc warto zainwestować we własne łóżko? Przekalkulujcie to sobie. I z całą pewnością nie potrzebujecie łóżeczka z gadżetami. Ich jakość pozostawia wiele do życzenia, a ich wykorzystanie będzie żadne lub symboliczne. Szkoda kasy na wiszące miśki i przewijak, który dziecku zapewni survivalowe przeżycia, a Wam palpitację serca.
- Kąpiel – Tak, my wzięliśmy wanienkę. Gdyby w hotelu była wanna to odpadłby nam ten punkt. Jeśli jednak nie umiecie jej wcisnąć do samochodu to spokojnie możecie odpuścić sobie ten bagaż. Świetnym rozwiązaniem jest dmuchany basenik.
- Odpowiednia ilość ubrań – Zawsze można wrócić do czasów obozów, kiedy to się było nastolatkiem i prać ciuchy w umywalce, ale zabierzcie tyle, ile się da (dla dziecka! 😉 ). Bodziaki to miniaturowe bagaże, a wiecie jak to jest – tu się spoci, tu uleje, tu siknie znienacka…
- Posiłki – Brać opcję z wyżywieniem czy bez? Zdania są podzielone. Uważamy jednak, że przy niemowlaku opcja z wyżywieniem jest super. Warto skorzystać przynajmniej ze śniadań. Pierwsza podróż z niemowlakiem, nie musi równać się wczasom w kuchni. No bo jak by na to nie spojrzeć to najpierw zakupy, potem gotowanie, a na końcu mycie naczyń? Szkoda czasu! Przemyślcie także dzielenie się opieką podczas posiłków. 3 – miesięczne dziecko nie siedzi jeszcze z Wami przy stole, wiec zabieranie go na posiłek to pewne spacery i przekładanie z rąk mamy do taty i na odwrót. Może lepiej, żeby najpierw poszła jeść jedna osoba, a potem druga?
- Spacery – Taki maluch leży w gondoli. Warto wykorzystać czas urlopu na długaśne spacery. Jeśli macie taką możliwość to sprawdźcie, jakie są do tego warunki w okolicy, do której się wybieracie. A jeśli chcecie zdobywać miejsca, do których wózek nie dojedzie to zastanówcie się nad nosidełkiem lub chustą.
- Luuuz – Bez spiny, bez presji, bez odhaczania kolejnych miejsc. Jeśli nie uda się Wam zrealizować całego założonego planu to przecież możecie wrócić tam za jakiś czas. Nikt nie daje nagród za zdobyte miejsca, a największą nagrodą samą w sobie będzie spokój i upajanie się wolnym czasem spędzanym z nowym małym podróżnikiem.
Pierwsza podróż z niemowlakiem w naszym przypadku wypadła świetnie. Humory dopisywały, pogoda pozwalała na długie spacery, a z urlopu wróciliśmy wypoczęci jak nigdy. Już nie możemy doczekać się kolejnego wspólnego wyjazdu!
M.
Chyba każdy rodzic, wraz z upływem czasu, wypracowuje swoje sposoby i metody na zasypianie dziecka/ na podróż z nim itd. Jednak każde dziecko jest inne i nie ma czegoś takiego, jak rady/zalecenia, które będą pasować do każdego. Tak się po prostu chyba nie da. Ale znając wiele różnych rad/zaleceń/sugestii w końcu znajdzie się te, które pasują do naszej pociechy 😉
Ciekawa teoria 🙂 Ale z jednym się zgodzę na pewno. Obserwacja swojej pociechy to klucz do sukcesu!
Mimo, iż nie posiadam dzieci to i tak skomentuje 🙂 A co! Bardzo mi się podobają takie pary jak Wasza, dla których posiadanie dziecka nie jest żadnym podróżniczym ograniczeniem . Tak trzymać i powodzenia. Uściski dla małego Tubywalczyka!
Trzeba trochę się przeorganizować ale poza tym jest super! Przekażemy 🙂
Jeju, zupełnie zapomniałam jak to było. Trochę się cieszę, że mam to z głowy. Ale zgadzam się, najważniejsze to instynkt. Rodzic czuje najlepiej:)
I tego się trzymajmy kiedy ludzie z boku krytycznie patrzą z miną, że „ciągamy malucha zamiast dać mu odpocząć”.
super, że od maleńkiego pokazujecie świat Małemu, kolejna powsinoga wyrośnie! Podziwiam i kibicuję rodzicom, którzy się nie boją i nie słuchają komentarzy wszystkich wokół tylko robią swoje 🙂 Oby tak dalej! i oby zawsze było tak bezproblemowo!
Dzięki! Miejmy nadzieję, że mu się podoba ale sądząc po pierwszych reakcjach chyba tak 🙂
witamy w gronie podróżujących rodziców, teraz będzie się działo 😉
Witamy, witamy 🙂 Dzieje się 😉
my właśnie dopiero w czasie podróżowania z dzieckiem, które zaczęliśmy dość szybko doceniliśmy wózek! barletta z adamexu robiła za najlepsze narzędzie usypiania, łóżeczko no i wygodny punkt widokowy do podziwiania świata 😀 chyba najlepszy z wypadów to ten nadmorski, kiedy wszyscy walczyli dookoła ze swoim wózkami a my spokojnie przez piasek też daliśmy się radę przedrzeć, więc generalnie dla wszystkich którzy nie potrafią w domu usiedzieć i zabierają dziecko dosłownie wszędzie taki wózek to absolutny skarb
My też lubimy wózek. Po pierwszym zachłyśnięciu się koncepcją noszenia w chuście, ostatecznie porzuciliśmy motanie i na dobre przesiedliśmy się do wózka. Ma to jeszcze jedne plus – można do niego spakować pół domu 😀